Każdy z nas uwielbia to uczucie gdy dowiadujemy się, że nasza ukochana książka zmienia się w film. Później wybierają świetnych aktorów. Zwiastun wygląda pięknie, a później rozpacz bo ekranizacja okaże się beznadziejna. Oczywiście nie wszystkie adaptacje filmowe są takie złe np. Gwiazd Naszych Wina, Igrzyska Śmierci, Hobbit są świetne. Są też takie które możemy znieść np. Zbuntowana czy Więzień Labiryntu. Ale niestety są ekranizacje, po których mamy ochotę zabić reżysera lub scenarzystę czy kogokolwiek. Osobiście znam dwie ekranizacje, które tak bardzo kują w oczy i o ironio są to pierwsze cześci tak świetnych serii.
Pierwszym filmem jest ekranizacja jednej książki z najbardziej epickiej serii Ricka Riordana a mianowicie ,,Percy Jackson i bogowie olimpijscy złodziej pioruna".
Jest to jedna z pierwszych serii jakie przeczytałam i sprawiły że zakochałam się w książkach. Noo i oczywiście Percy, który w dalszym ciągu jest jednym z moich ulubionych postaci razem z Willem Herondale. Jego poczucie humoru, teksty oraz przygody z przyjaciółmi zawsze pozostaną w moim sercu. Więc wyobraźcie sobie jaka byłam zachwycona gdy się dowiedziałam o filmie. Wyobrażałam sobie najbardziej epicki film, lecz niestety okazał się beznadziejny.
Fabuła prawie całkowicie została zmieniona z wyjątkiem paru scen, a reszta ważnych scen wyrzucona. Przepowiednia, która jest tak ważna, na niej opiera się cała seria, została całkowicie pominięta. Ja rozumiem, że trzeba zmienić wiele rzeczy do filmu, ale tutaj zdecydowanie przekroczyli granice. Gdy oglądałam ten film zastanawiałam się czy ja tą samą książkę czytałam. Jedyny plus tego filmu to dobrze wybrani aktorzy zwłaszcza do roli Percy'ego . Według mnie Logan Lerman idealnie na niego pasuje.
Jest cudny i jak go nie kochać. Więc oglądnęłam ten film tylko dla niego.
W drugiej części trochę się poprawili, bardziej się postarali i nawet zafarbowali włosy aktorce grającej Annabeth.
Nieważne jak bardzo kocham książkę tej ekranizacji nie da się wytłumaczyć niczym, jest po prostu zła.
Kolejną katastrofą jest adaptacja pierwszej części serii ,,Dary Anioła" Cassandry Clare ,,Miasto kości"
Akcja mniej więcej jest podobna jak w książce, lecz elementy zostały zmienione co tworzy z tego kolejną beznadziejną ekranizacje. Clary w książce potrafiła tworzyć runy, które nie znajdują się w Szarej Księdze a w filmie rysowała sobie runy na ręce i odstraszała tym demony ? Co tu się w ogóle stało. Mama Clary porwana lewitowała nie wiedzieć dlaczego. Cała walka odbyła się w Instytucie gdzie nie powinna. Było jeszcze dużo więcej różnic i dodatków które w żaden sposób nie czynią tej ekranizacji lepszej. Według mnie ten film jest naprawdę zły, chodź znajomi z którymi oglądałam ten film mają inne zdanie. Oni nie czytali książki i pewnie dlatego się im się film podobał. Jedyny plus aktorzy, którzy wcielili się w bohaterów.
Niedawno okazała się informacja, że z serii Dary Anioła powstanie serial, który będzie od początku przedstawiał całą historie. Ma się ukazać dopiero w styczniu 2016, więc trzeba mieć nadzieje, że tym razem będzie lepiej. Kocham tą książkę, więc boli mnie to jak fatalnie została z ekranizowana.
Podsumowując obydwa filmy dla kogoś kto nie czytał książki będą się wydawały świetne, lecz gdy zna się fabułę oczekuje się, że mniej wiec będzie się trzymać książki. Doskonale rozumiem że nie wszystkie sceny mogą być w ekranizacji ale według mnie powinni się bardziej pilnować aby nie usuwać tych scen, które są ważne dla całej historii i nie powinni tyle zmieniać.Te książki są wystarczająco dobre i nie wymagają dodawania wątków. Jedynym plusem w obydwu filmach jest według mnie obsada, która bardzo pasuje do odgrywanych siebie postaci. Mam nadzieje ze już nigdy nie będę musiała oglądać tak kiepskich adaptacji filmowych.
A Wy co myślicie o tych ekranizacjach ?
Miłego dnia !
Komentarze
Prześlij komentarz