Scarlett i Tella całe życie spędziły na maleńkiej wyspie. Ich okrutny i
wpływowy ojciec zaaranżował już dla Scarlett małżeństwo. Oznacza to, że
jej tragiczny los jest przesądzony, a dziewczyna nigdy nie weźmie
udziału w Caravalu, dorocznej grze, w której stawką jest spełnienie
marzenia. Jednak szczęście niespodziewanie się do niej uśmiecha.
Scarlett wraz z Tellą mają być gośćmi honorowymi mistrza ceremonii,
tajemniczego Legendy. Dziewczyny widzą w tym szansę na uwolnienie się
spod władzy despotycznego ojca. Ich sprzymierzeńcem zostaje przybyły zza
morza Julian. Choć Scarlett początkowo nie podoba się jego towarzystwo,
stopniowo ulega jego urokowi. Jednak szybko okazuje się, że Legenda
uprowadza Tellę, a jej odnalezienie jest przedmiotem gry.
~ opis wydawnictwa
Tyle dobrych recenzji tej książki do mnie docierało z yt i bookstagrama. Wszyscy ją chwalili. Nie przeczytałam żadnej negatywnej opinii a ekranizacja została tak szybko potwierdzona, więc miałam wobec niej duże oczekiwania. A dostałam bardzo średnią książkę z ciekawym pomysłem, który nie został wykorzystany.
Główną bohaterką jest Scarlet i szczerze nie wiem co o niej powiedzieć. Niczym mnie nie zachwyciła, żadna jej cecha nie była warta uwagi. Wszystko co mogło być w niej ciekawe zostało zamazane przez paniczny strach o siostrę. Nie chciała, żeby stała się jej krzywda a nie zrobiła nic żeby uciec z siostrą od ojca, który się nad nimi znęcał. Już dawno postać aż tak mnie nie denerwowała. Wszystko co robiła było tak nielogiczne. Tella nie była lepsza. Nawet nie chce mi się rozpisywać na syndromem ,, jestem piękna, ale dopiero to zauważam jak powie mi to mężczyzna".
Jedyną wartą uwagi postacią ( i jedynym powodem, dla którego skończyłam tą książkę) był Julian. Tajemniczy, sarkastyczny chłopak, który od razu oczarował moje serce. Jedyny minus, że przez całą książkę wydaje się podejrzany a cała historia napędza to uczucie. Wie on bardzo dużo o Caravalu i jego pułapkach oraz o samym Mistrzu Caravalu a Scarlet oczywiście nie przejmuje się takimi bzdurami tylko siostrą.
Wszystkie wydarzenia kręcą się tutaj nie wokół wspaniałego show, którym podobno jest Caraval, tylko wokół Telli. Nie zapominajmy jeszcze o strachu i niezdecydowaniu Scarlet. Oczekiwałam widowiska a dostałam zbiór bardzo przypadkowych zagadek czy też wskazówek, które jakimś cudem doprowadziły do końca gry. Naprawdę pierwszy lepszy spotkany przechodzień miał podpowiedzi , które OCZYWIŚCIE tylko Scarlet rozumiała. A ja nie widziałam żadnego logicznego wyjaśnienia.
Książka była dla mnie katorgą i myślałam, że tego nie skończę. Tylko dzięki Julianowi się udało, ponieważ ciekawiło mnie kim naprawdę jest. Całe wyjaśnienie było dla mnie trochę spłycone i jeśli uważnie czytacie, po połowie będziecie mogli po jego zachowaniu dużo powiedzieć. Jeszcze jedna rzecz bardzo zabolała mnie po skończeniu, mianowicie to jak wszystkie wątki zostały połączone. Czy tylko ja uważam, że to wszystko było bardzo nielogiczne i na siłę połączone?
,, Caraval " był dla mnie jednym wielkim rozczarowaniem, od fabuły po bohaterów. Widziałam w tej historii świetny pomysł, który kojarzy mi się z Cyrkiem Nocy, ale nie został w ogóle wykorzystany i zepchnięto go na tylny plan. Jedyny plus to szybkość z jaką można przeczytać tą książkę. Nie trzeba nad nią dużo myśleć i szczerze jakoś nie interesowało mnie nawet czy główne postacie przeżyją. Sama historia nie pozostawiła mnie z jakimkolwiek uczuciem. Cała książka jest dla mnie obojętna.
✮✮✰✰✰
~ Ala
Nie cierpię takich bohaterek. Teraz już wiem, że nie sięgnę po tą książkę. Oddam ją młodszej siostrze. Ona bardzo lubi takie książki.
OdpowiedzUsuńzakatek-ksiazkoholiczki.blogspot.com
Ciężko było ją znieść. Ja swoją też zaproponowałam siostrze ale odpuściła ;)
Usuń